Podczas ubiegłotygodniowej matury z angielskiego z kieszeni wypadł mu telefon komórkowy. Jego właściciel z maturą po raz kolejny zmierzy się więc dopiero za rok.
Fakt zaistniał
Arkadiusz Marucha, dyrektor Zespołu Szkół Górniczych w Łęcznej, nie chciał komentować zdarzenia:
- Cóż, życzylibyśmy sobie, aby wszyscy nasi uczniowie zdali egzamin dojrzałości, abyśmy nie musieli go nikomu przerywać ani unieważniać. Ten fakt jednak zaistniał. Obowiązujące procedury wymagały zastosowania. Wolałbym jednak ze względu na naszego ucznia, który poniósł już konsekwencje, nie wypowiadać się w tej sprawie.
Przez wzgląd na innych uczniów i wagę przestrogi dyrektor Marucha przypomniał:
- Przepis stanowi, że wniesienie na egzamin maturalny urządzeń telekomunikacyjnych powoduje przerwanie i unieważnienie egzaminu, podczas którego się to wydarzyło.
"Wspólnota" pyta, czy wystarczająco wyraźnie przypomina się o tym uczniom w czasach, gdy komórka stanowi niemalże część ludzkiego ciała.
(...)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).