Wyrażamy sprzeciw!
Inwestycje realizują Polskie Sieci Elektroenergetyczne, będące operatorem systemu przesyłowego energii elektrycznej w Polsce. Mowa o koncepcji budowy prawie 70-kilometrowej dwutorowej linii 400 kV pomiędzy Chełmem a stacją Lublin Systemowa, mieszczącą się w Łagiewnikach na terenie podlubelskiej gminy Niemce. Linia ma kluczowe znaczenie dla zabezpieczenia dostawy prądu do naszego regionu. Ma połączyć dwa duże węzły energetyczne: zamojski i lubelski.
W Spiczynie linia ma przebiegać na odcinku 9,5 km. Jej przebieg linii był konsultowany z mieszkańcami w ubiegłym roku, i do usytuowania słupów nie wnoszono protestów. Sytuacja zmieniła się wiosną tego roku, gdy przypadkiem dowiedzieli się o zmianie przebiegu trasy. Oficjalny protest wnieśli na piśmie do PSE. Pod protestem podpisało się 10 właścicieli nieruchomości z Ziółkowa.
- Wyrażam sprzeciw wobec aktualnego planu usytuowania słupów przesyłowych (...)Pierwotne ustalenie słupów było dla mojego gospodarstwa satysfakcjonujące. Nie jest mi znana przyczyna zmiany trasy sieci. (...) Uważam przesunięcie linii za niesprawiedliwe i krzywdzące dla mojej rodziny, oraz wpływające bezpośrednio na przyszłą wartość mojego siedliska. Z uwagi na powyższe proszę o podjęcie ze mną rozmów w celu osiągnięcia satysfakcjonującego kompromisu - wnosili w piśmie mieszkańcy Ziółkowa.
Mieszkańcy Ziółkowa, gdzie między innymi ma przebiegać szlak energetyczny, nie chcą sąsiedztwa słupów.
- Boimy się o swoje zdrowie - mówią Wspólnocie. - Prosilibyśmy o przesunięcie słupów, dalej jest szczere pole, nikomu nie będą zagrażały i nikt na tym nie straci. Dlaczego niszczyć gospodarstwa i stawiać linie ludziom pod domem, skoro dalej są nieużytki i jest miejsce, gdzie można słup przesunąć? Dlaczego nie pójść człowiekowi na rękę? Będziemy ciągle pod tą linią pracować, bo będzie nad naszymi uprawami, a mamy i chmiel i porzeczki - rośliny które wymagają uprawy - tłumaczą.
Po zmianie przebiegu nie było konsultacji
Aby spółka PSE mogła kontynuować działania inwestycyjne potrzebuje zmian w miejscowych dokumenty planistycznych. W porządku sesji RG Spiczyn 14 czerwca znalazła się uchwała dotycząca zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Z powodu protestu mieszkańców do zmiany studium jednak nie doszło. O zdjęcie tego punktu z porządku obrad wnioskował radny Jan Wach.
- Po zmianie przebiegu linii były konsultacje, ale tylko z jedną rodziną, dosłownie tylko z jedną rodziną z jednego domu. Z pozostałymi właścicielami działek nie było żadnych konsultacji - akcentował radny. Oni jeszcze nie wiedzą, że przez ich działki pójdzie linia wysokiego napięcia! Zwracam się do radnych o przeniesienie tego punktu na następną sesje. - Powiadomcie tych właścicieli przede wszystkim, nie róbmy partyzantki! - mówił do przedstawiciela inwestora.
- Rozmowy z poszczególnymi właścicielami, a mamy ich na terenie gminy ok. 200 będą dopiero prowadzone. My nie możemy dzisiaj prowadzić indywidualnych rozmów. Potrzebujemy tego dokumentu, którym jest studium, żeby iść z tym projektem dalej - kontrował Jacek Harbuz, przedstawiciel PSE.
Przedstawiciel spółki tłumaczył, że inwestycja jest dopiero na etapie wprowadzania do studium, a negocjacje z właścicielami nieruchomości mają być jeszcze prowadzone. Żeby uzyskać pozwolenie na budowę inwestor będzie musiał podpisać porozumienia z właścicielami o prawie dysponowania ich nieruchomościami na cele budowlane.
Za zdjęciem uchwały o zmianie studium na wniosek radnego Wacha zagłosowało trzech radnych. Dziewięciu wstrzymało się od głosu, a dwie osoby były za tym, żeby uchwałę procedować. Głosami radnych ten punkt spadł z porządku sesji RG Spiczyn 14 czerwca.
Radni ocenili, że ze strony inwestora zabrakło porozumienia z mieszkańcami i stanęli po ich stronie. Przedstawiciel inwestora twierdzi, że rozmowy z mieszkańcami i tak miały być prowadzone, niezależnie od podjęcia uchwały o zmianie studium, ale "lepszych rozwiązań i tak nie znajdą".
- Mamy prawie 2 tysiące 200 nieruchomości, nie jesteśmy w stanie pogodzić interesu w 100 procentach wszystkich mieszkańców. Przy inwestycjach liniowych, czy to budowa drogi, gazociągu czy linii elektroenergetycznej zawsze jest tak, że ktoś jest poszkodowany. W przypadku mieszkańców, którzy protestują linia będzie przebiegała ponad 180 metrów od zabudowy to jest naprawdę daleko! To jest 5 - krotnie wyższa wartość niż mówi polskie prawo! - mówił Jacek Harbuz.
EM