- Mój kolega nie żyje, szłam z nim w jednej grupie. Brałam udział w identyfikacji jego zwłok... Z innej grupy zginęło dwóch Polaków - ciało jednej osoby zostało już zidentyfikowane, ratownicy szukają jeszcze drugiej osoby z drugiej polskiej grupy. Było z nią bardzo źle na trasie, więc nie miała szans na przeżycie - dodała. MSZ potwierdza już oficjalnie, że w wypadku zginęło trzech Polaków.
Do wypadku doszło w okolicy Annapurny. Trekkingi u podnóża tego ośmiotysięcznika są popularnym celem wycieczek, a pogoda o tej porze roku zwykle bywała stabilna. Dla łęcznianki jak miał to być kolejny dzień wspinaczki po największych górach świata, a stał się najgorszym dniem w jej życiu.
Zamieć na przełęczy
Nepalskie media podają, że do tej pory znaleziono ciała 39 turystów. - Zginęli ludzie, którzy od lat chodzili po górach, także po Himalajach. Nie wiadomo co dzieje się z wieloma uczestnikami wyprawy, wycieńczeni i wychłodzeni czekają na ratunek - pisze uczestniczka wyprawy, która po raz pierwszy odwiedziła Himalaje, ale brała już udział w wyprawach wysokogórskich, m. in. w Andach i górach Kaukazu.
W sumie w nepalskiej wyprawie wzięło udział 168 osób. Grupa szła w kierunku przełęczy Thorang La, najwyższego punktu na trasie ( 5416 m n.p.m.), kiedy znalazła się w zamieci śnieżnej. W ich stronę miała zejść lawina sięgająca ponad 90 cm spowodowana cyklonem „Hudhud”, który od kilku dni pustoszy sąsiednie Indie. Łęcznianka mówi jednak, że nie widziała żadnej lawiny.
Jest bezpieczna i przebywa teraz w Mutinkath, ale nie może wyjść z traumy po wczorajszej nocy. - Widziałam trzy umierające osoby i cztery ciała. Wiem, że szukali co najmniej 62 osób, ale nie wiem czy poza mną był ktoś jeszcze z Lubelszczyzny - opowiada ocalała kobieta.
Nikt nie przewidział takiej pogody
Jak mówią uczestnicy trekkingu, kiedy jeszcze wychodzili w trasę było słonecznie. Nagle przyszła zmiana pogody: zaczęło bardzo wiać, zrobiło się zimno, a widoczność ograniczyła się do 2 metrów. Miejscowi nie pamiętają aż takiego załamania pogody w tym rejonie.
Śmierć poniosło 39 osoby, w tym trzech Polaków. Z 40 osobami do tej pory nie udało się nawiązać kontaktu, a akcję ratunkową i próby skontakowania się z zaginionymi utrudnia słaba sieć telefonii komórkowej w rejonie wypadku. Ratownicy poszukują zaginionych przedzierając się przez śnieg, który sięga aż do tułowia.
Wiadomo, że jedna z grup (sześć uczestników i pilot wycieczki) wyruszyła w ramach imprezy zorganizowanej przez biuro podrózy Gaudeamus z Krakowa. Mieszkanka Łęcznej nie brała w niej udziału.
fot. PAP/EPA