reklama

Pana Marcina potrącił pijany kierowca. Rodzina walczy o wybudzenie łęcznianina ze śpiączki

Opublikowano:
Autor:

Pana Marcina potrącił pijany kierowca. Rodzina walczy o wybudzenie łęcznianina ze śpiączki  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWypadek miał miejsce w Białym Dunajcu, kiedy pan Marcin odpoczywał z żoną i córkami w górach. 36-letni łęcznianin od ponad miesiąca nie wybudził się ze śpiączki. 

Poniżej wspomnienie feralnego dnia i apel rodziny o pomoc na stronie zrzutka.pl – LINK DO ZBIÓRKI

"Marcin to facet, którego nie zeżre depresja. Jego rodzina nie żywi złudnych nadziei. Wcześniej był górnikiem, pochodzącym z Łęcznej. Wiemy, że jedyne o czym teraz myśli to „O cholera, jak ja teraz wrócę do górnictwa!?”. Chcemy mu w tym pomóc – dlatego też zdecydowaliśmy się zorganizować zbiórkę. Chcemy dać Marcinowi to, na co zasługuje – opiekę, wsparcie, miłość, troskę. Pomóżcie nam zawalczyć o życie Marcina. Przed nim trudny czas i minimum roczna rehabilitacja. Marcin po prostu musi wrócić do rodziny.

Nasze marzenie - wybudzenie!

Marcin – cudowny tata dwóch wspaniałych dziewczynek: 5-letniej Kornelii i 9-letniej Igi. Mąż Patrycji. Szwagier. Tej zimy postanowił zabrać rodzinę na ferie w góry. 9 lutego wyjechali na wczasy do Białego Dunajca. 10 lutego Marcin postanowił zamówić dzieciom pizzę. Umówił się z dostawcą, że pizze odbierze pod bramą domku, który zamieszkiwał razem z rodziną. Niestety, tego spokojnego popołudnia doszło do tragedii – pijany 70-latek wjeżdża prosto w czekającego na dostawcę pizzy Marcina. Nasz kochany tata, mąż, ojciec i szwagier znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Zszokowany wstaje i na połamanych nogach robi kilka kroków, po czym traci przytomność. W tym momencie rozpoczyna się walka o jego życie – helikopterem ratowniczym zostaje przetransportowany do szpitala w Krakowie. Jego stan od samego początku określany jest jako krytyczny. Po przyjęciu do szpitala rozpoczyna się walka z czasem, lecz nie dla Marcina – tym razem dla rodziny. Czekają i z dnia na dzień, z godziny na godzinę dostają coraz to gorsze informacje – obrzęk mózgu, krwiak, stłuczone serce, zapadnięte płuca, a do tego obie nogi połamane do tego stopnia, że lekarze rozważają amputację jednej z nich. Całe szczęście, dzięki licznym operacjom, lekarzom udaje się uratować Marcinowi nogi, a także przywrócić go do stanu stabilnego. Marcin jednak nadal nie odzyskał przytomności – po kilku dniach lekarze próbowali go wybudzić, lecz… Coś poszło nie tak. Po dwóch tygodniach w śpiączce farmakologicznej Marcinowi udało się otworzyć oczy – patrzy na nas, ale czy nas widzi? Czy nas słyszy? Udaje mu się lekko ruszyć nogą i zacisnąć swoją dłoń na dłoni swojej żony. Mijają kolejne dwa tygodnie – rezonans magnetyczny i kolejna zła wiadomość – aksonalne uszkodzenie mózgu. Lekarze nie przestają walczyć, a rodzina ciągle ma nadzieję. Patrycja ciągle trwa przy jego łóżku i powtarza: „Musimy walczyć, dla dzieci, dla całej naszej rodziny”. Marcin to silny facet. Wszyscy wierzymy, że da radę. Jedyne czego w tym momencie potrzebuje, to wsparcie rodziny i porządny ośrodek wybudzeniowo-rehabilitacyjny. Miesięczny koszt pobytu w takiej placówce to ok. 20-30 tyś. zł…

Za wszelką pomoc dziękujemy z całego serca – za każdy chociażby najmniejszy złożony datek, stokrotne dziękujemy."

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE