reklama

Polubili wędlinę z herbatą

Opublikowano:
Autor:

Polubili wędlinę z herbatą - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPo roku nauki młodzież zza wschodniej granicy czuje się w Polsce jak w domu. Początki jednak nie były najłatwiejsze.

- Bo chociaż już na Ukrainie uczyliśmy się języka polskiego, to akcent na miejscu okazał się sporą barierą i było trudno zrozumieć co do nas mówią nauczyciele. Po miesiącu zaczęliśmy już jednak ich rozumieć, a po pierwszym semestrze rozumiemy wszystko, swobodnie rozmawiamy już w języku polskim i piszemy. Nauczyciele też nas rozumieją – opowiada

Wladyslawa Lesyk, uczennica ucząca się w zawodzie technik hotelarstwa, która przyjechała do Polski z Myrhorodu.

Z problemami językowymi wiązały się śmieszne sytuacje. – Zamiast długopis zdarzało nam się powiedzieć "rukopis", a na przywitanie mówiliśmy "dobre jutro" – opowiada Wladyslawa.

Po pokonaniu bariery językowej nauka w Polsce okazała się łatwiejsza niż ojczystym kraju. - Lekcje są łatwiejsze niż u nas na Ukrainie. W naszym kraju mamy więcej nauki. Tam też szybciej materiał jest przerabiany, dlatego w 1 klasie mieliśmy powtórzenie. Program w polskiej szkole jest bardziej rozciągnięty, więc jest nam łatwiej. Ponadto na Ukrainie nie mogliśmy poprawiać sprawdzianów, tu możemy – dodaje Diana Kyrychenko pochodząca z Perejesławu-Chmielnickiego, która również przygotowuje się do zawodu hotelarza.

Chcą zostać w Polsce

Ukraińcy uczący się w Kijanach chcą zostać w Polsce lub wyjechać dalej na zachód. – Polski dyplom ma europejskie znaczenie i jeśli my skończymy tę szkołę, to możemy dalej pójść na uniwersytet np. w Niemczech czy zostać w Polsce bez zezwolenia naszego kraju – tłumaczy Wladyslawa.

- Chcemy tu studiować, żyć i pracować, bo tutaj więcej się zarabia i łatwiej znaleźć pracę. Po zakończeniu nauki z początku chciałbym pojeździć po Europie,  zobaczyć jakie jest życie w innych krajach, ale potem wrócić do Polski. Nasi rodzice byli za wyjazdem, bo wiedzą, że nauka w Polsce przyniesie nam lepszą przyszłość – mówi Maks Makarycki z klasy technikum żywienia i usług gastronomicznych. Jego dom rodzinny jest w mieście Kropywnycki.

Ukraińcy uczący się w Kijanach zadomowili się w Polsce, a jedyne co im z początku przeszkadzało to polska kuchnia. – Za dużo wędliny – kwituje krótko Maks.

Dziwne te polskie pierogi

Uczniowie jedzą i mieszkają w internacie. - Przywykliśmy jeść na śniadanie kaszę czy ziemniaki, a tu prawie codziennie jest wędlina. Na początku więc było ciężko. Dla nas połączenie wędliny z herbatą jest niezwykłe, ale teraz jak do domu wracam, mam już chęć na takie śniadanie – śmieje się Wladyslawa.

- Trudno się przyzwyczaić do pierogów. U nas są z ziemniakami czy kapustą. Pierogi z kaszą gryczaną wydają się nam dziwne. Na początku musieliśmy też trochę dojadać, bo po naszemu je się większe porcje  - dodaje Diana Kyrychenko.

Uczniowie ci przyjechali z centralnej i wschodniej Ukrainy, z różnych miejscowości, odległych od Kijan o około 1000 km. Jak mówią, odczuli różnicę klimatyczną. - U nas jest zimniej i mniej wilgotnie. Trudno było przywyknąć do takiej pogody – mówi Wladyslawa.

Grupa uczniów z Ukrainy trafiła do szkoły w Kijanach głównie dzięki podpisaniu umowy z firmą rekrutacyjną. Większość z nich poznała się dopiero na miejscu. Na wakacje młodzież wróciła do swoich domów. – Będzie nam brakowało kolegów, nauczycieli i pani dyrektor – mówią zgodnie.

Obecnie szkoła rekrutuje kolejnych uczniów z Ukrainy. Placówka na tym zyskuje, bo subwencja na podopiecznego zza granicy przeliczana jest jak „1,5 ucznia” z Polski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE