Śpi na klatce. Jeśli nie chodzi po Łęcznej, stoi w przedsionku klatki bloku przy ul. Staszica. Przed eksmisją mieszkał tu w mieszkaniu na IV piętrze. Po śmierci rodziców, drugą zimę waruje pod dawnym adresem. Mówi, że czeka na ojca.
Najmłodszy syn
- Zamarznie pan w końcu – mówię. - Dałby się pan zaopiekować pomocy społecznej, do lekarza by pana zabrali, na jakieś badania, może szpital by się przydał, podkurowałby się pan, wzmocnił, może o innym życiu pomyślał... Jak się pan w ogóle miewa?
- Dobrze. Tylko głowa czasem opada. To ciśnienie – odpowiada.
- Poradzili by coś, czemu pan się przed pomocą wzbrania? – pytam.
- A na cóż mnie pomoc, może chorym potrzebna, ja sobie radzę – odpowiada i gdyby nie zdarte rękawy kurtki i wiedza, że drugi rok jest bezdomny, można by uwierzyć.
- Na klatce śpiąc pan sobie radzi? – pytam. – Głowa panu ciąży, może prześwietlić trzeba....
- Ja nie mówię, że ciąży. Pod ciśnieniem opada. Na klatce nie śpię. Na klatce na ojca czekam...
- Pański ojciec nie żyje przecież – ciągnę.
- No jak nie żyje?! Najmłodszy syn by o tym nie wiedział, że nie żyje...
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty Łęczyńskiej (dostępnym w punktach sprzedaży).
Jolanta Chwałczyk