reklama
reklama

Łęczna: Radosny taniec "Amazonek". Pokazują, że rak to nie wyrok (DUŻO ZDJĘĆ, WIDEO)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łęczyńskieUlicami Łęcznej po raz szósty przeszedł Marsz Różowej Wstążki. Tym wydarzeniem "Amazonki" zachęcają inne panie do regularnych badań. A z bezpłatnej mammografii mogą korzystać już kobiety od 45 roku życia. Na marszu "Amazonki", którym często badania uratowały życie, promowały również profilaktykę męskich nowotworów.
reklama

Choruje coraz więcej młodych kobiet

- Zaczęło się od bólu w piersi. Wtedy po dotknięciu sama wyczułam, że coś jest nie tak. Z dnia na dzień poszłam prywatnie na USG i okazało się, że jest bardzo źle. Nie ukrywam, że dla mnie to było ciężkie, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, gdzie się podziać. Trafiłam do Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej – opowiada Karolina Matyjasik z Jastkowa, która na nowotwór piersi zachorowała w wieku 31 lat. Było to trzy lata temu, a obecnie jej leczenie jest zakończone i okazało się, że z tą chorobą można sobie poradzić i cieszyć się każdym dniem.

Pani Karolina po pomoc zwróciła się nie tylko do lekarzy, ale także do łęczyńskich "Amazonek", czyli stowarzyszenia kobiet zmagających się z nowotworem piersi.

reklama

Panie, które same przeszły chorobę wspierają siebie nawzajem, a szczególnie te, które dopiero co usłyszały diagnozę. A słyszy ją coraz więcej młodych kobiet. Najmłodsza łęczyńska "Amazonka" ma dopiero 22 lata.

W stowarzyszeniu powstają przyjaźnie, panie nie tylko rozmawiają o chorobie, ale też jeżdżą na wycieczki i - jak mówią - często robią wspólnie rzeczy, których wcześniej nie robiły.

- Nasze spotkania odciążyły mnie psychicznie. Pokazały, że możemy żyć bawiąc się i ta choroba może zejść na drugi tor – dodaje pani Karolina, która w pierwszym rzędzie wykonała taniec "Amazonek" na koniec niedzielnego Marszu Różowej Wstążki w Łęcznej.

Ten marsz jest także dla mężczyzn

Wydarzenie rozpoczęło się w niedzielę 20 września o godz. 13 od mszy świętej w kościele pw. św. Barbary w Łęcznej. Następnie różowy korowód przeszedł do Centrum Kultury w Łęcznej, gdzie odbył się panel dyskusyjny z udziałem m.in. lekarzy onkologów.

reklama

Celem organizowanego przez "Amazonki" wydarzenia jest promocja profilaktyki nowotworów, w tym samobadań piersi.

- Mamy dzisiaj ośmiu lekarzy, z różnych dziedzin, w tym urologa bo nie tylko mówimy o nowotworze piersi, ale także m.in. o raku jądra. Ten marsz jest nie tylko dla kobiet, ale również dla mężczyzn – podkreśliła w dniu wydarzenia Justyna Karaś, prezes Stowarzyszenia Kobiet "Amazonki" w Łęcznej, która pierwszy raz zachorowała 25 lat temu, gdy była jeszcze nastolatką.

I niestety, teraz choroba wróciła już po raz czwarty. 

- Kolejny raz walczę, cztery lata temu miałam nowotwór na płucach, teraz poszedł rozsiew na kości. Jestem w trakcie chemioterapii – mówi Justyna Karaś, która mimo problemów zdrowotnych nadal potrafi zarazić optymizmem innych. "Amazonki" biorą przykład z pani Justyny, gdy widzą, ile ma energii i jak sobie radzi na co dzień.

reklama

- Radosny taniec "Amazonek" pokazał, że można cieszyć się życiem, pomimo ciężkiej diagnozy. W grupie łatwiej nam to wszystko przejść. My siebie rozumiemy, bo przeszłyśmy lub przechodzimy to samo. Gdy jedna z nas choruje to można powiedzieć, chorujemy wszystkie – podkreśla pani prezes.

Żyję, bo się przebadałam

W czasie niedzielnego wydarzenia spotkaliśmy też Annę Wróbel, byłą prezeskę stowarzyszenia, która mówi, że żyje dzięki temu, że się przebadała.

- Zbadałam się już raz i ta mammografia wtedy nic nie wykazała. Wyjechałam do Londynu i w zasadzie nie miałam jakichś szczególnych objawów, ale gdy wykryto nowotwór u mojej siostry postanowiłam powtórzyć badanie. No i wtedy okazało się, że ja też go mam. Ale od razu nastawiłam się pozytywnie, że będzie dobrze. Na operację wróciłam do Polski – mówi dodaje Anna Wróbel, która jest już 14 lat po amputacji piersi.

W przypadku Wiesławy Łuczeńczyk samobadanie wskazywało na nowotwór, ale ówczesny sprzęt do badań nic nie wykazywał.

- Sama wyczułam u siebie guza. Potem zrobiłam mammografię trzy razy w odstępach dwuletnich, ale nic nie wykazała. Wykonali mi też USG, ale usłyszałam, że nic nie widać. W końcu zachorowałam na grypę, której nie mogłam zwalczyć. Dopiero wtedy pani doktor skierowała mnie na onkologię i już za tydzień miałam operację. To było w 2007 roku – mówi Wiesława Łuczeńczyk, która jest już 17 lat po operacji.

Dziś mamy postęp nie tylko, jeśli chodzi o sprzęt medyczny. 

- Kiedy zachorowałam to była wielka tajemnica, teraz mniej boimy się mówić o nowotworze. Za to w czasie, gdy ja usłyszałam diagnozę nie chorowało tyle młodych dziewczyn – dodaje.

Nadal wykrywamy zbyt późno

Na Marszu Różowej Wstążki obecny był Piotr Rybak, dyrektor Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.

- Dzisiaj w naszym kraju największym problemem są choroby kardiologiczne, a na drugim miejscu te onkologiczne, których najbardziej się boimy, bo mamy w głowie, że jest to wyrok. A to nie jest wyrok – podkreśla Piotr Rybak.

- Potrzebna jest jednak jak najwcześniejsza diagnoza, bo statystyki mówią, że w Polsce nowotwory wykrywa się nadal zbyt późno. Dlatego profilaktyka jest tak bardzo ważna. Chcę pogratulować stowarzyszeniu świetnej organizacji tego wydarzenia - dodaje .

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama