Jego ofiarą padł Amerykanin Sedriques Dumas, który nie zdołał przetrwać nawet trzech minut pierwszej rundy. Dla 30-letniego Polaka było to niezwykle ważne zwycięstwo. Po serii trzech porażek – z Michelem Pereirą, Kevinem Hollandem i Szarabutinem Magomiedowem – znalazł się pod dużą presją. Szczególnie bolesna była ostatnia przegrana, która miała miejsce podczas gali w Abu Zabi. Mimo że pojedynek z Magomiedowem został wyróżniony bonusem za „walkę wieczoru”, niepowodzenie sprawiło, że kariera Oleksiejczuka zawisła na włosku.
Zdeterminowany, by odwrócić niekorzystny trend, Oleksiejczuk zdecydował się na zmiany w przygotowaniach. Do starcia na Florydzie trenował w renomowanym brazylijskim klubie Fighting Nerds z Sao Paulo. Efekty przyszły błyskawicznie.
Pojedynek z Dumsem od samego początku miał dynamiczny przebieg. Obaj zawodnicy zdecydowali się na wymianę ciosów w stójce. Dumas preferował technikę opartą na kopnięciach, podczas gdy Oleksiejczuk tradycyjnie szukał okazji do uderzeń na tułów. Choć początkowo Amerykanin wydawał się mieć lekką przewagę pozycyjną, Polak z każdą chwilą coraz lepiej odczytywał jego zamiary i skutecznie kontratakował.
Decydujący moment nadszedł po niespełna trzech minutach. Zamknięty przy siatce Dumas próbował zaskoczyć prostym lewym, ale Oleksiejczuk znakomicie skontrował potężnym sierpowym. Choć powtórki wskazywały, że cios trafił przedramieniem, jego siła była wystarczająca, by rywal upadł na matę.
Polak natychmiast ruszył do ofensywy, zasypując rywala gradem uderzeń. Sędzia Marc Goddard nie miał wyboru – musiał przerwać walkę. Tym samym Michał Oleksiejczuk odniósł swoje 20. zwycięstwo w zawodowej karierze i ósme pod szyldem UFC.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.