Motor Lublin wygrał z Pogonią Szczecin 4:2 w kolejnym, emocjonującym meczu na Arenie Lublin. Piłkarze Mateusza Stolarskiego znów zapewnili kapitalne widowisko, ale tym razem nie wypuścili tego z rąk. Wyjątkowo o spotkaniu z mediami porozmawiał asystent trenera Przemysław Jasiński.
CZYTAJ TAKŻE: Motor Lublin lepszy od finalisty Pucharu Polski
Przemysław Jasiński (asystent trenera Motoru Lublin):
- Uważam, że wyszliśmy w ten mecz z bardzo dobrą energią. W meczach z Cracovią i Widzewem byliśmy, ale nie broniliśmy. Nie mieliśmy agresji, doskoku i sporo nad tym pracowaliśmy. To widzieliśmy od początku dzisiejszego meczu. Nawet pierwsza bramka padła po nazywanym przez nas "duszeniu" - odzyskiwaniu piłki. Wiedzieliśmy, że w fazie przejściowej Pogoń ma problem i to wykorzystaliśmy. W pierwszej połowie rywale mieli problem ze złapaniem nas w presssingu. Zdobyliśmy bramki po dośrodkowaniach, pilnujemy tego, żeby te strefy, z których dośrodkowujemy, były lepsze i to zaprocentowało. Podwoiliśmy statystykę oczekiwanych goli na strzał, mieliśmy tę statystykę lepszą niż Pogoń. Nad tym pracujemy i przyniosło to efekty.
- Pojawiało się sporo głosów podważających "mental" drużyny i mówiących, że sypie się jak domek z kart. Owszem, w ostatnich meczach traciliśmy ten mental na 15 minut. Natomiast dzisiaj rozwialiśmy to, że mamy problem mentalny. Od razu po stracie bramki odpowiedzieliśmy na 3:1 i cały ten entuzjazm z Pogoni uleciał.
- W drugiej połowie mieliśmy problemy z wyjściem spod presji, czasem uciekaliśmy się do długich podań, nie zgarnialiśmy drugich piłek. Nie ustrzegliśmy się bramki po stałym fragmencie gry. Wiedzieliśmy, że musimy dobrze bronić i wejść w większe posiadanie piłki, udało się. Po wejściu na połowę przeciwnika strzeliliśmy bramkę, cieszymy się, że Mbaye Jacques Ndiaye się przełamał. Nie byliśmy tak fantastyczni, jak wielu mogłoby się wydawać, ale po meczu z Cracovią przegranym 2:6 nie byliśmy tak słabi. My wierzymy w proces, nie opieramy się na wyniku. Uważam, że to słuszna droga. Bazujemy na faktach, nie opiniach.
- Powiedzieliśmy sobie, że nie ważne, czy będziemy wygrywać 2:0, czy przegrywać 0:2, to musimy opierać się na zasadach, które mamy powieszone w szatni. Bez względu na to musimy się ich trzymać. Chcemy zwiększać prawdopodobieństwo strzelenia bramki poprzez wypracowywanie lepszych pozycji do strzału. Chcemy też atakować za linię obrony, dziś to robiliśmy i mogliśmy uderzać z lepszych stref. Brakowało nam czasem skuteczności, ale teraz jesteśmy skuteczni.
- Jestem ze Szczecina, pierwszy mecz w ekstraklasie oglądałem tam, mając siedem lat. Do momentu przyjazdu do Lublina to Szczecin był całym moim życiem. Przez 10 lat byłem związany z Pogonią jako zawodnik w akademii. Później uznałem, że z tej mąki chleba nie będzie i zacząłem pracę jako trener. Pogoń mnie ukształtowała i odchodząc stamtąd, moim celem było, żeby mecz Motor - Pogoń zagrać na poziomie ekstraklasy. Gdyby ktoś powiedział mi, że to stanie się tak szybko, to bym nie uwierzył.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.