reklama
reklama

Ireneusz Mamrot (trener Górnika Łęczna): W finale Pucharu Polski też była świetna atmosfera. Tu jednak było głośniej

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: DSM

Ireneusz Mamrot (trener Górnika Łęczna): W finale Pucharu Polski też była świetna atmosfera. Tu jednak było głośniej - Zdjęcie główne

- Skurcz? Stłuczenie? Musisz wstać i grać. O to właśnie zaapelowałem do zawodników po strzelonym golu - mówi Ireneusz Mamrot, trener Górnika Łęczna, po spotkaniu z Motorem Lublin | foto DSM

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport - Chciałbym w imieniu piłkarzy bardzo podziękować kibicom z Łęcznej. Nie wiem, czy to nie był rekordowy wyjazd kibiców Górnika. Byli bardzo słyszalni - powiedział trener Górnika Łęczna Ireneusz Mamrot na konferencji prasowej po sobotnim meczu z Motorem Lublin na Arenie Lublin.
reklama

Pańskie podsumowanie tego spotkania?

Stworzyliśmy jedną sytuację i ją wykorzystaliśmy. Muszę być jednak obiektywny - ważnym momentem były dwie bardzo dobre okazje Motoru. Jedna to sam na sam, którą wybronił Maciek (Gostomski - przyp. red.), wykazując się niesamowitym refleksem po zamieszaniu w polu karnym. To był przełomowy moment tego spotkania. Martwi nas kontuzja Adama Deji, bo to ważny dla nas piłkarz. Do pewnego momentu organizacja gry była na dobrym poziomie, ale później zrobiło się troszkę więcej miejsca między liniami i Motor potrafił to wykorzystać. Zwłaszcza w bocznych sektorach, gdzie grał Wolski, to tu było największe zagrożenie ze strony rywali. Cieszę się, że zespół potrafił przetrwać trudny moment na boisku i wykazał się siłą charakteru. Pracowaliśmy nad tym, że może być trudny moment w tym spotkaniu, że ten stadion będzie niósł. Byłem na Arenie Lublin na dwóch spotkaniach. Chciałbym w imieniu piłkarzy bardzo podziękować kibicom z Łęcznej. Nie wiem, czy to nie był rekordowy wyjazd kibiców Górnika. Byli bardzo słyszalni.

Po strzelonym golu podbiegł Pan do piłkarzy i intensywnie ich instruował. Co Pan im wtedy powiedział?

Przede wszystkim nie chciałem sytuacji, w których schodziliby z boiska przy drobnym urazie. W końcówce meczu każda pomoc udzielona przez masażystów powoduje, że zawodnik musi zejść z boiska. Gdy Damian Zbozień zszedł z boiska, to właśnie wtedy Motor stworzył sobie jedną z sytuacji. Powiedziałem, że muszą grać, twardo walczyć z bólem, choć wiem, że to końcówka spotkania. To musiałby być taki uraz, że ze stadionu miałaby ich zabierać karetka. Skurcz? Stłuczenie? Musisz wstać i grać. O to właśnie zaapelowałem do zawodników.

Przed strzelonym przez Górnika golem Motor mocno naciskał. Uczulał Pan zawodników na to, że Motor tak się prezentuje w końcówkach?

Tak, choć mieliśmy problem, bo Adam Deja zszedł z boiska, a Michał Pawlik, który jest naszą nominalną "szóstką" trenuje dopiero od tygodnia. 30 minut to byłoby dla niego zbyt dużo w sobotnim meczu. Na boisko wszedł Cisse, który jest obrońcą i radził sobie (w środku boiska - przyp. red.) świetnie. Nie uzupełniał strefy, w której grał Wolski. Przez to Motor miał dużo miejsca. Nie chcę mówić, że spowodowane to było zejściem jednego zawodnika, ale jednak miało to wpływ na naszą organizację gry.

Karol Podliński spełnił swoje zadanie po wejściu na boisko? Zaliczył asystę...

To po pierwsze. A po drugie, w końcówce dwa czy trzy razy w bardzo trudnym momencie utrzymał piłkę, był faul na nim. Pozwolił drużynie złapać powietrza. Chciałbym jednak, żeby nasi napastnicy strzelali więcej bramek, zarówno Marko (Roginić - przyp. red.), jak i Karol. Trzeba jednak podkreślić, że Karol w meczu z Chrobrym dał niezłą zmianę, podobnie było w Lublinie. 

Jak Pan ocenia postawę defensywy? Z jednej strony zagraliście na zero z tyłu, z drugiej Motor stworzył sporo okazji bramkowych.

Ja nie wiem, czy tak sporo... Do przerwy żaden z zespołów nie stworzył sytuacji stuprocentowej. W drugiej połowie Motor miał dwie okazje. W drugiej połowie daliśmy się zbyt mocno zepchnąć. Do momentu kontuzji Adama Deji utrzymywaliśmy się przy piłce, staraliśmy się rozgrywać, a później cofnęliśmy się. Było dużo dośrodkowań, a z tego zawsze może być jakaś sytuacja. Pomogły nam dwie fantastyczne interwencje Maćka, ale jakby ktoś zapomniał, to golkiper też jest ogniwem defensywy.

Jak wygląda sytuacja kontuzjowanego Adama Deji?

Może być problem, by był gotowy na następny mecz. Trzeba zrobić badanie USG. To sprawa mięśniowa, pytanie, czy to jest naciągnięcie, czy coś poważniejszego.

Czy to były derby z najhuczniejszą oprawą, w jakich Pan uczestniczył?

Jeśli chodzi o derby, to tak. Jeśli jednak chodzi o publiczność, przed jaką miałem przyjemność prowadzić zespół, to był to finał Pucharu Polski, na którym było blisko 45 tys. kibiców. Też była tam świetna atmosfera. Tu jednak było głośniej. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama