reklama
reklama

Była już wisienka na torcie z napisem "Referendum 2022". Dlaczego zwolennicy odwołania burmistrza Łęcznej musieli obejść się smakiem?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łęczyńskie - Radni, którzy najwięcej krzyczą przeciw burmistrzowi, wystawili nas. Obiecali pomoc przy zbieraniu podpisów, a nie dość, że dostarczyli ich 212, to radny Kotuła porwał karty z podpisami. Zdecydowaliśmy, że nie zrobimy im prezentu w postaci referendum w sprawie odwołania Leszka Włodarskiego – mówią inicjatorzy akcji zbierania podpisów.
reklama

Dodają: - Zweryfikowaliśmy wiarygodność opozycyjnych radnych. Nie mogliśmy pozwolić, by naszym kosztem robili sobie kampanię wyborczą.

Rezygnacja z referendum – jak zastrzegają - nie oznacza, że zamierzają burmistrzowi czy radnym odpuścić. Właśnie zwrócili się do Rady Miejskiej z pismem, by radni i sołtysi zrezygnowali z diet. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze postulują przeznaczyć na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży, np. na instalację progów zwalniających, odblaski czy oświetlenie na przejściach dla pieszych.

"Farbowana opozycja"

- Byliśmy już przygotowani do złożenia popisów u komisarza wyborczego, tydzień wcześniej widząc, że "Mamy to!", zamówiliśmy tort – mówi Kamil Stec, jeden z członków komitetu. - Niestety. Dowiedzieliśmy się, że radny Piotr Kotuła podarł karty z zebranymi przez siebie podpisami. Do tej pory czekamy na protokół zniszczenia tych kart, w końcu zawierały czyjeś dane.

Artur Stec, sołtys Starej Wsi-Kolonii i pełnomocnik inicjatywy referendalnej zauważa: - Dla nas każdy głos był bezcenny, jeździliśmy w każdy zakątek gminy, zaangażowaliśmy w tę akcję 39 wolontariuszy. Radni Mariusz Fijałkowski i Piotr Kotuła obiecali nam swój udział w zbieraniu podpisów, Piotr Kotuła zadeklarował, że zbierze ich osiemset. Zebraliśmy wszystkich 2393, z czego od radnych spłynęło 212 podpisów, czyli tak wygląda poparcie, jakie mają w gminie. Gdy zobaczyliśmy ten ich wkład, zastanowiliśmy się, za kogo my tę robotę będziemy robili? Za tę udawaną, farbowaną opozycję?

Pytani, o co tak naprawdę poszło, mówią, że poczuli się oszukani, bo radni obiecali pomoc, a zebrali 10 proc. podpisów. Podsumowując. Widząc, jak mało jest podpisów zebranych przez radnych, a jeszcze Kotuła podarł karty z zebranym przez siebie, postanowili: Nie idziemy do referendum! 

Pozostałą część artykułu przeczytasz w papierowym wydaniu Wspólnoty Łęczyńskiej.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama