Przypomnijmy: Krzysztof Niewiadomski w marcu 2021 r. złożył pozew cywilny, w którym zarzucał Kamilowi Kuligowi naruszenie dóbr osobistych i żądał 10 tys. zł na cele charytatywne, a także przeprosin, które miałyby zająć całą pierwszą stronę "Wspólnoty".
Za teksty o fikcyjnym „lokatorze”
Sprawa w sądzie była efektem publikacji Kuliga na temat wykrytej przez niego afery meldunkowej. Po ustaleniach dziennikarza "Wspólnoty" sprawę opisały także ogólnopolskie media.
Przypomnijmy, że tuż przed wyborami samorządowymi w 2018 roku pełnomocnik PiS w powiecie łęczyńskim Krzysztof Niewiadomski zameldował we własnym domu byłego bramkarza reprezentacji Polski Arkadiusza Onyszkę, chociaż sportowiec u starosty nie mieszkał, co sam Niewiadomski przyznał w piśmie wysłanym do wójta Milejowa.
Tymczasem, żeby móc sprawować mandat radnego powiatu, trzeba w nim stale zamieszkiwać, a nie być jedynie zameldowanym. Dlatego wojewoda najpierw wezwał radę powiatu do wygaszenia mandatu Onyszki, a gdy głosami radnych z koalicji PiS-PO uchwała została odrzucona, Lech Sprawka w sierpniu wydał w tej sprawie zarządzenie zastępcze.
Onyszko od tej decyzji odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, ale sąd decyzję wojewody podtrzymał. Kamil Kulig w kolejnych artykułach opisywał szczegółowo, jak wyjaśniana jest ta sprawa, a także jaki jest jej finał: wyrok WSA uprawomocnił się w lipcu br. i Onyszko stracił mandat.
W międzyczasie przed Sądem Okręgowym w Lublinie toczyła się sprawa wytoczona przez starostę Kuligowi. Wyrok na korzyść redaktora „Wspólnoty” zapadł dzisiaj (10 listopada).
Sąd Okręgowy oddalił powództwo Krzysztofa Niewiadomskiego i zasądził 3617 zł kosztów postępowania sądowego na rzecz Kuliga.
Redaktor „Wspólnoty” zachował należytą staranność
W krótkim uzasadnieniu wyroku sędzia Justyna Janusz-Iwanicka podkreślała, że dziennikarz „Wspólnoty” zachował należytą staranność i rzetelność przy gromadzeniu materiału, a swoje teksty opierał na faktach.
- Po analizie treści artykułów, jak i zeznań świadków oraz pozwanego sąd doszedł do wniosku, że tę staranność pozwany zachował. Poza tym pozwany działał w interesie publicznym, realizując prawo społeczeństwa do informacji, które polega na tym, że przeciętny obywatel ma prawo dowiedzieć się z artykułu prasowego informacji takich, które pozwalają na ocenę osób pełniących funkcje publiczne – powiedziała sędzia Janusz-Iwanicka i dodała, że osoba publiczna musi liczyć się z tym, że jej działania w sferze publicznej będą przedmiotem zainteresowania prasy i musi liczyć się z krytyką w prasie.
Sędzia przypomniała, że tematem cyklu artykułów było naświetlenie problemu zameldowania Onyszki w domu starosty.
- Dotyczyło to bardzo istotnej sprawy: prawidłowości wyboru radnego, sprawowania przez niego mandatu jako przedstawiciela lokalnej społeczności i te artykuły miały na celu przekazanie wyborcom, mieszkańcom powiatu, że taki problem zaistniał – mówiła pani sędzia.
- Owszem znalazły się tam mocniejsze słowa, takie jak „starosta milczał jak zaklęty” czy że miał „fikcyjnego lokatora”, ale nie były to w ocenie sądu określenia obraźliwe. Były to określenia, które mieściły się w prawie do pewnej ekspresji dozwolonej dziennikarzowi w ramach artykułów. Poza tym część określeń, takich jak „oszustwo” pochodziło z cytatów, a świadkowie potwierdzili, że były to ich słowa – dodała.
Starosta na rozprawę nie przyszedł, Onyszko pogubił się w zeznaniach
Sędzia podkreśliła, że cykliczność artykułów i szczegółowe omawianie tematu świadczy o rzetelności Kuliga.
- Uczestniczył w sesjach rady, zaangażował się, śledził problem – wyliczała.
Zwróciła także uwagę na sprzeczność w zeznaniach jednego ze świadków w sprawie wytoczonej przez starostę Kuligowi. Chodzi o zeznania Arkadiusza Onyszki, czyli jednego z bohaterów afery meldunkowej.
- Pan Onyszko przed sądem spontanicznie powiedział, że mieszkał chyba z miesiąc u pana powoda, co pozostaje w sprzeczności z dokumentem, który został załączony do akt sprawy, w którym pan Onyszko na piśmie wskazywał, że przez dłuższy czas mieszkał, co wskazuje, że ten problem jednak zaistniał i był do zbadania – stwierdziła sędzia.
Sam starosta Krzysztof Niewiadomski nie pojawił się na żadnej z rozpraw i do tej pory nie odpowiedział na pytanie, dlaczego tuż przed wyborami zameldował w swoim domu Onyszkę.
Wyrok nie jest prawomocny.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.